Dúnia tak się cieszy tym, że tańczy i uczy tańczyć, że zaraża tą radością wszystkich wokół. Ma taki zwyczaj, że na zajęciach krzyczy: „jaramy się sobą!” To sygnał, że jest tylko muzyka i nasze ciała. I cokolwiek z nimi zrobimy, będzie dobrze, bo tańczymy. Pamiętam, jak szalałam wtedy z radości, jaka byłam swobodna i jak autentycznie „Jarałam się sobą”. Poza tym Dúnia sprawiła, że polubiłam mój tyłek. Bo nagle okazało się, że nie trzeba się wstydzić, że za duży, za miękki, nie taki jak u modelek, bo on też służy do tańca!

Renata Kim
Szefowa działu Społeczeństwo Newsweek Polska